czwartek, 24 stycznia 2013

Dyscyplina myśli

Codziennie, prawie w każdej chwili swojego życia, tracimy czas. Pozwalamy naszym myślom krążyć wokół absolutnie nieistotnych tematów, wspomnień, czy abstrakcji. Musimy je zdyscyplinować!

Myśli to nasze narzędzie, którego powinniśmy używać świadomie i z premedytacją. A na pewno nie należy pozwolić mu na życie własnym życiem. Kto nad kim powinien sprawować kontrolę? Pytanie czysto retoryczne, a jednak wielu z nas nękają uporczywie powracające myśli, czy to w formie obrazów, słów czy czegoś mniej konkretnego. W poważniejszych przypadkach nie pozwalają nam się skupić, opóźniając realizację podjętych działań, albo wręcz je uniemożliwiając.

Bardzo ważne jest by sobie uświadomić, że nie jesteśmy naszymi myślami. One są osobnym tworem, mimo tego że pojawiają się w naszych głowach. Niektórzy zalecają by żyć właśnie tu i teraz, wręcz odrzucając przeszłość i przyszłość - przecież istnieje tylko teraźniejszość. Z tego powodu radzą "nie myśleć". Każdy ma wolny wybór i może próbować swoich sił w utrzymaniu takiego stanu rzeczy dłużej niż piętnaście minut. Osobiście uważam takie podejście za nieco zbyt ekstremalne (co nie oznacza, że jestem mu absolutnie przeciwny; a kto wie, może w przyszłości będzie to dla nas tak naturalne jak rozpamiętywanie przeszłości i planowanie przyszłości). Wydaje mi się, że próba nagłej i diametralnej zmiany zostawi po sobie jedynie minimalne różnice i całkiem spory ładunek frustracji. Ale jako że bierność na pewno nic nie zmieni, proponuję wykonanie pewnych działań.

Napierw jednak kilka zdań uzasadnienia. Dyscyplina myśli ma służyć lepszemu wykorzystaniu naszych możliwości umysłowych. One mają się pojawiać wtedy kiedy chcemy, na taki temat jaki chcemy. Jeśli chcemy się zrelaksować i po prostu dać im "wolną rękę", proszę bardzo! Jeśli zaś szukamy inspiracji, albo nowego pomysłu, pewna swoboda myśli też jest wskazana - musimy im pozwolić zasugerować jakieś konkretne rzeczy. Ale jeślli analizujemy, zachodzi potrzeba posłużenia się logiką, albo zwyczajnie musimy się skupić na pojedynczej czynności, albo jakimś procesie, nie powinny nam się w głowie pojawiać myśli całkowicie niezwiązane z tematem i rozpraszać naszą uwagę. To my mamy decydować! Myśli swobodnie błądzące? Czemu nie, ale tylko za naszym przyzwoleniem.

Dlatego proponuję proste ćwiczenie, o wykonania przez każdego. Codziennie przed snem skupmy się na wizualizacji jakiegoś przedmiotu, albo symbolu. Starajmy się ujrzeć oczyma wyobraźni jego szczegóły, kolor, fakturę powierzchni, wszystko co tylko możemy. Jednocześnie starając się nie dopuszczać do siebie myśli na jakikolwiek inny temat. Szybko dojdziemy do wniosku, że nie jest to wcale takie proste. Ale nie poddawajmy się. Starajmy się utrzymać skupienie jak najdłużej, ale nie przesadzajmy w drugą stronę. W każdej chwili możemy przerwać ćwiczenie -  poczujemy na pewno ten odpowiedni moment. Ważne jest by robić to ćwiczenie codziennie, co jakiś czas zmieniając obiekt wizualizacji.

Ćwiczenie to jest częścią składową niektórych technik medytacyjnych, które zalecają rozluźnienie mięśni, albo specyficzną postawę ciała. Na codzień jednak funkcjonujemy w nieco inny sposób i ciężko znaleźć ludzi którzy pracują na przykład w pozycji lotosu. Dlatego też nie wydaje mi się to konieczne (choć jeśli komuś to pomaga, albo chce wprowadzić jakąś odmianę lub dodatkowy stopień trudności w ćwiczeniu, to proszę bardzo). Przed snem i tak zwykle jesteśmy nieco bardziej rozluźnieni, ale jakaś konkretna pozycja nie jest wymagana. Nasze myśli mają być zdyscyplinowane w codziennych sytuacjach, więc naturalnym wydaje mi się wykonanie tego ćwiczenia właśnie w naturalnej, a nie wymuszonej pozycji.

Wykonujmy to ćwiczenie codziennie i sprawdźmy czy uda nam się zdyscyplinować myśli.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Z jednej skrajności w drugą

Są ludzie którzy ślepo wierzą w popkulturę. Ciuchy, fryzury, zachowanie, co jest cool, trendy a co obciachem i żenadą wiedzą z ogólnie pojętych mediów. Wtłaczany do głowy schemat za schematem to nasza codzienność. Schemat już nie prosty, na zasadzie "jeśli A to B", ale rozbudowany, złożony, który osobiście nazywam "patternem zachowań". Tak jest łatwiej, nie trzeba się męczyć analizowaniem, samodzielnym myśleniem, wyciąganiem wniosków...

Każdy z nas działa wykorzystując schematy - bez tego mechanizmu nadal zastanawialybyśmy się, czy włożyć rękę do ognia, albo czy skok z dziesiątego piętra jest bezpieczny. Oczywiście koloryzuję, ale wiecie o co mi chodzi. Schematy pozwalają nam na normalną prędkość życia. Ale "pattern zachowań" to już inna para kaloszy... Zamiast osoby która ułatwia sobie życie posługując się tam gdzie potrzeba skrótami, mamy do czynienia z umysłowym zombie, które jedynie stwarza pozory samodzielnego myślenia. Ale nie o takich ludziach miała być ta notka - każdy z nas zna conajmniej jedną taką osobę, a ci co mają pecha trochę więcej.

Chciałem natomiast napisać o osobach, które wydają się mieć otwarte umysły, czego dowodem może być na przykład zainteresowanie rozwojem duchowym (tak, wiem, przyczepiłem się strasznie tego "rozwoju duchowego"), a tak po prawdzie wybierają tylko nieco inny "pattern zachowań". Zamiast jednej papki, przyjmują inną i nie różnią się niczym od pozostałych zombie.

Sztuką jest wyzwolenie się z ograniczeń, jakie sobie sami zakładamy, a których często nie widzimy. To, że interesujemy się chociażby ezoteryką, nie oznacza wcale, że myślimy swobodnie. Nie wszystko co jest poza mainstreamem to alternatywa dająca wolność od schematów. Nie każda osoba zainteresowana duchowością i doskonaleniem siebie to wolnomyśliciel i filozof...

Prawda jest taka, że to nie wpadanie z jednej skrajności w drugą. To wciąż ta sama skrajność, tylko tematyka nieco inna.

Dlatego apeluję. Wątpmy, analizujmy i myślmy samodzielnie!

wtorek, 8 stycznia 2013

Trzy aspekty rozwoju

Niektórzy mają tendencję do traktowania rozwoju bardzo jednowymiarowo. Uważając, że do oświecenia niezbędna jest tylko odpowiednio wytrenowana duchowość człowieka. Dlatego zalecają medytację, techniki wizualizacyjne, albo modlitwę.

Osobiście uważam, że jesteśmy na tym świecie z jakiegoś powodu i dlatego według mnie powyższa metoda jest błędna. Jakby nasze ciała były niepotrzebne to byśmy ich nie mieli. Jakby nasz intelekt był niepotrzebny, to byśmy go nie mieli. Fruwalibyśmy wtedy jako istoty czysto duchowe i wtedy rozwój mógłby mieć tylko jeden kierunek.

Czy zatem jestem przeciwny rozwojowi duchowemu? Oczywiście nie! Sprzeciwiam się za to postawom skrajnym. Rozwój tylko na planie duchowym, uważam za tak samo niewłaściwy jak rozwój wyłącznie w sferze materialnej. Człowiek niezwykle inteligentny i posiadający dużą wiedzę, nadal jest ułomny jeśli jego kondycja nie pozwala mu przebiec dziesięciu metrów, albo na wejście na pierwsze piętro bez zadyszki.

Doskonalić się powinniśmy na każdej płaszczyźnie naszej egzystencji! Medytacje, ćwiczenia fizyczne i łamigłówki jednocześnie. Rozwijajmy się duchowo, fizycznie i intelektualnie w tym samym czasie. Nie pomijajmy żadnego z tych aspektów. Łatwo jest bowiem ćwiczyć się w tym, do czego mamy predyspozycje. A przecież doskonalenie się to nie tylko robienie rzeczy łatwych i przyjemnych...