czwartek, 2 lutego 2017

Metoda odpuszczenia

"Po co wyobrażać sobie przykrości, jeśli i tak jest ich tyle w życiu?"

-Lucy Maud Montgomery, Ania z Avonlea


 Do tej notki zainspirowała mnie sytuacja z pracy. Nie będę wchodził w szczegóły, dość powiedzieć, że poczułem że mi przykro z tego powodu, wręcz czułem się oszukany. Ponadto nie mogłem nic już na to poradzić, sprawca oczywiście miał inny punkt widzenia i chroniąc własne ego, nie widział w swym działaniu niczego złego. Temat zamknięty.

A ja pozostałem z poczuciem, że w pewnym sensie została mi wyrządzona krzywda. Bezsilność, wkurzenie i rozpamiętywanie - wszyscy znamy to aż za dobrze. Wtedy przypomniał mi się stary sposób na tego typu sytuacje, który wykorzystałem dawno temu.

Mniej więcej siedem, osiem lat temu chodziłem do pracy trasą, na której dość regularnie pokazywały się cyganki, namawiając na 'wróżby'. No i pewnego dnia dałem się złapać, a będąc w ciężkiej sytuacji finansowej i mając jeszcze trochę czasu do wypłaty, ten banknot który wtedy straciłem, znaczył dla mnie bardzo wiele. Chciałem zapłacić kilka złociszy, bo byłem we wspaniałomyślnym nastroju i wyciągnąłem portfel, ale cyganka obsłużyła się sama. Zanim się zorientowałem co się stało, było już po wszystkim, a ja stałem na chodniku zdezorientowany. Cóż, byłem wtedy młody i głupi...

Ale postanowiłem zastosować jedną technikę, którą Wam teraz przedstawię, a którą nazywam 'Metodą odpuszczenia'. Ale nie taką rodem z Kościoła. Brońcie Bogowie! Po jej zastosowaniu, cyganki w tym miejscu zaczęły mnie omijać szerokim łukiem i nigdy więcej do mnie podeszły, ani nawet nie zagadały...

Metoda odpuszczenia polega na tym, że wyobrażasz sobie dokładnie sytuację w której zostałeś w jakiś sposób oszukany. Powiedzmy, że sprawa dotyczy pieniędzy. Wyobrażasz sobie osobę, która to zrobiła, pieniądze jakie straciłeś na jej rzecz i mówisz sobie w myślach:

'Weź sobie te pieniądze, daję ci je. Weź je sobie. A razem z nimi weź sobie całego mojego pecha, wszystkie moje nieszczęścia, negatywne rzeczy, dolegliwości fizyczne i wszystko co złe. Weź sobie te pieniądze i wszystko co niedobre w moim życiu!'

Gwarantuję Ci, że poczujesz przede wszystkim ulgę, tak jakby uleciał z Ciebie jakiś ciężar. Co więcej będziesz miał poczucie satysfakcji i zadowolenia, że tak małym kosztem, pozbyłeś się ze swojego życia tylu złych rzeczy!

A najważniejsze, że po prostu przestaniesz rozpamiętywać tę sytuację i będziesz mógł na spokojnie wrócić do swoich spraw.

piątek, 20 stycznia 2017

Jedna z ważniejszych zasad

"Cza­sem, aby zajść da­leko, wys­tar­czy umiejętnie i w porę schodzić in­nym z drogi."

-Eugeniusz Korkosz


 Powyższy cytat można interpretować na wiele różnych sposobów, a i tak będzie prawdziwy na wielu poziomach. W kontekście który mnie najbardziej interesuje zdaje się mówić: nie chwal się tym, że jesteś 'Chodzącym w Ciemności'. A przynajmniej nie chwal się większości - oni tego nie zrozumieją. Będziesz inny, dziwny i jeśli nie masz wyjątkowej pewności siebie oraz silnego charakteru może Cię to zatrzymać, przyblokować, a przynajmniej mieć po prostu negatywne konsekwencje.

Nie staraj się edukować innych w bezpośrednich rozmowach, chyba że tego wyraźnie oczekują, bądź wiesz że w tym konkretnym przypadku będzie to na miejscu. Masz znajomego który tylko ogląda mecze, popijając piwo i czasami po prostu skacze po kanałach? Myślisz że marnuje swój potencjał? Uważasz, że lepiej byłoby jakby zaczął się rozwijać? Zapewne masz rację, ale nie ma to kompletnie żadnego znaczenia. Kompletnie żadnego.

Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć. Dorosnąć.

Nie ma sensu tracić energii na próby zbawienia ludzkości. Większość i tak nie chce być zbawiona. Albo nie rozumie tego konceptu...

Ludzie ograniczeni, o wąskich horyzontach myślowych będą Ci przeszkadzali w rozwoju, jeśli im tylko na to pozwolisz. Jeśli masz dość sił z którymi nie wiesz co robić, to droga wolna, rozpocznij walkę. Postaw się i powiedz: 'Nie, to ja mam rację!'

Sam przeciwko wszystkim - też lubię ten klimat.

Ale choć to niezwykle romantyczne, wręcz epickie, jest też kompletnie nieopłacalne. No chyba że świadomie decydujesz się na stratę czasu i energii, bawi Cię to, albo zwyczajnie nie masz już nic do stracenia. W przeciwnym wypadku daruj sobie. Wykażesz się odwagą i hartem ducha, pokażesz że faktycznie wierzysz w swoje ideały, ale fali nie powstrzymasz. Zaleje Cię, przewróci, wytarmosi i ubabrze w błocie. A jak wstaniesz (jeśli?) to już nie będziesz taki pewny siebie.

Działaj tylko tam, gdzie widzisz że faktycznie możesz coś osiągnąć. Zamiast próbować otwierać oczy wszystkim dokoła, wybierz sobie pojedyncze osoby, które faktycznie mają potencjał. Kto wie, może ten człowiek Cię zaskoczy? Bo może podobnie jak Ty, schodzi z drogi większości ludzi?

Prawdziwy 'Chodzący w Ciemności' to nie zbuntowany nastolatek, krzyczący tylko 'Zobaczcie mnie! Zwróćcie na mnie uwagę!'. To osoba świadomie wybierająca drogę rozwoju i poszukiwania ukrytych skarbów. To osoba świadomie wybierająca partnerów do szczerej rozmowy. To osoba która zamiast głupkowato stać na drodze niepowstrzymanej fali, uderza celnie tam, gdzie rzeczywiście może coś zrobić.

Chodzący w Ciemności - bo wierzę że jest nas więcej niż tylko jeden Stary Wędrowiec - niechaj ta ciemność w której się poruszamy chroni nas wszystkich.

środa, 11 stycznia 2017

Ciekawość to...

"Ciekawość to pierwszy stopień do piekła."

-Przysłowie

"Jeśli tak, to musiałbym się cofnąć"

-Stary Wędrowiec


Tym przewrotnym początkiem rozpoczynam nową notkę. Nadal przygotowuję się do zrobienia filmu na temat różnic pomiędzy ezoteryką, okultyzmem a magią i przy tej okazji natrafiłem na wiele różnych ciekawostek. Na rzeczy, które będą spokojnie nadawały się na kolejne odcinki. Więc możecie spodziewać się, że po pierwszym pojawią się kolejne, choć w jakim terminie tego nie mogę stwierdzić. Z pewnością jednak będą one wychodziły dość nieregularnie.

Rzeczy na które natrafiłem przygotowując się do zrobienia filmu wywołały moją ciekawość. O pewnych informacjach nie miałem wcześniej pojęcia. Łańcuszek powiązań prowadzi często w niezwykłe rejony. Skoro Ezoteryka (tak, specjalnie wielka literą), to między innymi Helena Bławatska. Jak Bławatska to jeden z jej największych przeciwników Carl Jung. A Carl Jung to nagle i fizyka kwantowa i może nawet antysemityzm...

Do czego zmierzam? Uważam, że przysłowie na samej górze jest symbolem zakorzenionej w nas obawy przed eksploracją, wymyślonej przez przesadnych konformistów, bądź ludzi chcących kontrolować masy (wiernych?). Oczywiście że jak do wszystkiego, tak również do tematu ciekawości powinniśmy podchodzić rozsądnie, bo różnica pomiędzy lekiem a trucizną to tylko ilość dawki. Jednakże nie możemy się bać eksploracji, nie możemy lękać się szukania, bo to tak jakby drżeć na myśl że czegoś nowego możemy doświadczyć, czegoś nowego nauczyć, zobaczyć i poznać.

Dość łatwo nam jednak wzbudzić w sobie ciekawość zewnętrzną. Poszukać ciekawych informacji, gdzieś pojechać, coś zobaczyć, zapisać się na jakiś kurs, zrobić coś po raz pierwszy. Nawet jeśli towarzyszą temu negatywne emocje jak stres, strach, napięcie, to jednak dość często znajdujemy w sobie dość sił by je przezwyciężyć i działać. A co z ciekawością wewnętrzną?..

Ludzie często ignorują swój wewnętrzny świat. A przecież doświadczanie na zewnątrz ma w nim swoje odbicie. Ba! Bez wewnętrznego świata żadne działania zewnętrze nie miałyby najmniejszego sensu! Moim zdaniem jedno z podstawowych zadań każdego człowieka to poznanie samego siebie. Powinniśmy być ciekawi co też tam w naszych głowach i duszach jest, jakie piękne nowe światy, jakie niesamowite pomysły i oryginalne myśli. A pewnie też i rzeczy bardziej mroczne, czasami straszne, schematy i mechanizmy, które trzeba poznać i je pokonać. Bez ciekawości skierowanej do wewnątrz będzie nam bardzo trudno poznać samych siebie.

Dlatego też ciekawość to wcale nie jest pierwszy stopień do piekła. To pierwszy stopień do oświecenia i poznania.

piątek, 30 grudnia 2016

"Nie ma końca. Nie ma początku. Jest tylko niezaspokojona pasja życia."

-Federico Fellini 


Zbliża się koniec roku, tradycyjny czas podsumowań. Mimo tego, że dzielimy nasze życie na odcinki lat, to jednak nasza egzystencja jest ciągła. Nie ma w niej przerw, nie ma w niej okresów gdy jesteśmy kimś innym. Niezwykle rzadko zdarza nam się coś, co rzeczywiście nas zmienia, choć nawet wtedy śmiem twierdzić, że jest to jedynie swego rodzaju objawienie innej części naszego charakteru. Części która już tam była od samego początku, tylko że niewidoczna.

Ludzie mają tendencję do zamykania tego co było w starym roku za żelaznymi drzwiami, często dodatkowo wyrzucając klucz. "Nowy rok, nowy ja, wszystko zacznę od początku" - typowy błąd, który w rzeczywistości nie pozwala się rozwinąć. Nie można bowiem odrzucić tego co się robiło wcześniej i liczyć na to, że tym razem będzie inaczej, lepiej. To trzeba ZROZUMIEĆ i wyciągnąć wnioski. A nie da się tego zrobić, jeśli nieustannie szatkuje się swoje życie na małe kawałeczki, które szybko się wyrzuca niczym śmieci.

Nasze życie to ciągłość. Jesteśmy sobą od czasów narodzin, aż do śmierci, a być może i wcześniej oraz później... 

Warto jednak robić takie podsumowania, by wiedzieć w jakim miejscu drogi aktualnie się znajdujemy. Ale nie odrzucać tego co było! Jesteś niezadowolony ze swoich efektów w 2016 roku? Widzisz jak na dłoni, że mogłeś zrobić więcej, lepiej, zmarnować mniej czasu? Przyjmij to na klatę! Nie odrzucaj tego tylko dlatego, że czujesz się z tym niewygodnie. Nie odrzucaj dlatego, że ego się buntuje. Przyjmij to, zaakceptuj. 

A następnie zrozum i zmień. A efekty przemyśleń zastosuj w roku 2017...

Moje podsumowanie będzie krótkie. Ten rok był dla mnie przełomowy, ale widzę to dopiero z perspektywy czasu. Dość ciężki, ale niezwykle wartościowy. Zdecydowałem się zrobić kilka trudnych dla mnie rzeczy i wiele się o sobie dowiedziałem. Nadal się dowiaduję. Kolejny rok, to kolejne wyzwania, nowe rzeczy do zrobienia, nowe doświadczenie do zdobycia. Będzie się działo...

Na sam koniec wspomnę tylko jeszcze, że przygotowuję krótki filmik, będziecie więc mogli mnie nie tylko przeczytać, ale i również posłuchać. Stąd między innymi opóźnienie w publikacji notek. Film powinien pojawić się jakoś na początku roku. 

Pozdrawiam Was wszystkich jeszcze w tym starym roku. Zróbcie szczere podsumowanie i przyjmijcie je. Przyjmijcie i zaakceptujcie, a następnie wyciągnijcie wnioski. Życzę wszystkim by rok 2017 był pełen rozwoju i odkrywania samego siebie.

Stary Wędrowiec

piątek, 16 grudnia 2016

Źle rozumiana wytrwałość

"Choć droga niedaleka, nie dojdziesz, jeśli do celu nie zmierzasz"

-przysłowie chińskie

 

 Nie od dziś wiadomo, że doktryny magiczne i programy motywacyjne mają ze sobą wiele wspólnego. Chociażby wizualizacje, ładowanie obrazów emocjami etc. Dlatego też dzisiaj chciałbym napisać coś z pogranicza obu tych dziedzin. Coś co można zastosować praktycznie w każdym aspekcie życia.

Chodzi o wytrwałość, a raczej o jej złe pojmowanie. Bo jest bardzo cienka granica pomiędzy prawdziwą wytrwałością, a zwykłym uporem, który może do niczego nie doprowadzić. I tak jak uważam że upór w pewnych okolicznościach daje dobre, oczekiwane rezultaty, tak w większej części przypadków jest on dla mnie czymś negatywnym.

Upór przydaje się, kiedy zwyczajnie trzeba przetrwać. I owszem, bardzo mi pomógł w trudniejszym okresie mojego życia. Kiedy po prostu MUSIAŁEM wytrzymać, bo alternatywa była... Cóż, dość powiedzieć, że mało atrakcyjna. Czy to była wytrwałość? Moim zdaniem nie.

Wytrwałość pojawia się wtedy, kiedy CHCĘ coś osiągnąć. I jest to pozytywne nastawienie, zupełnie inaczej odczuwalne niż upór. CHCĘ więc szukam możliwości, okazji, metod, drogi do upragnionego celu.

MUSZĘ to zamknięcie się na świat zewnętrzny, opancerzenie się i parcie do przodu. Bo po prostu nie ma innego wyjścia. CHCĘ to podejście bardziej kreatywne, swobodne, pozwalające na skorzystanie z pełnego potencjału danego człowieka.

Ale okazuje się, że i w przypadku wytrwałości można wpaść w pułapkę. I mogę to powiedzieć z własnego doświadczenia. Wydawało mi się, że jestem wytrwały, a tak naprawdę byłem jedynie uparty. Jak to się stało?..

Otóż mechanizm jest bardzo prosty. Na samym początku pojawia się CHCĘ, więc ma się wrażenie, że mamy do czynienia z wytrwałością, czymś pozytywnym. Jednakże zaraz pod tym pojawia się MUSZĘ i to CHCĘ z samego początku nie ma już żadnego znaczenia.

Przykładowo CHCĘ wybudować dom, co oznacza że MUSZĘ mieć kawałek ziemi, MUSZĘ mieć odpowiednią ilość pieniędzy na materiały budowlane, być może wynajęcie firmy która mi to zrobi, MUSZĘ zorientować się w tematach prawnych, MUSZĘ wiedzieć jak w ogóle się do tego zabrać... No bo logiczne, prawda? Skoro CHCĘ A, to wcześniej MUSZĘ zrobić B, C oraz D...

Początkowa chęć, jak najbardziej pozytywna, jest tylko zasłonką dla nadal tkwiącego gdzieś w środku uporu. Tak naprawdę jest to droga donikąd. Jest to też schemat, który dla mnie osobiście jest ciężki do zmiany, ale pracuję nad tym.

Tak naprawdę powinno być tak... Skoro CHCĘ wybudować dom, to CHCĘ też mieć odpowiedni kawałek ziemi i CHCĘ mieć na to wszystko pieniądze i CHCĘ też dobrze zorientować się w temacie, ponieważ jest to naturalna kolej rzeczy. Jeśli CHCĘ A, to CHCĘ również B, C oraz D, które od tego A są zależne.

Proste, a jednak tak trudne...

czwartek, 8 grudnia 2016

Kop w cztery litery

'Trzeba mieć wytrwałość i wiarę w siebie. Trzeba wierzyć, że człowiek jest do czegoś zdolny i osiągnąć to za wszelką cenę.'

-Maria Skłodowska-Curie

 

Nieustanna praca, systematyczność, wytrwałość... Nie ma chyba innej drogi do efektów.

Mówi się, że najtrudniejsza walka, to walka z samym sobą i jest w tym wielka życiowa mądrość. Każdy z nas podejmuje decyzje, akceptuje pewne stany rzeczy, więc niejako sami sprawiamy że coś jest takie, jakim jest. Przez zaniechanie zmian, poprzez rezygnację i apatię...

A im dłużej dany stan się utrzymuje, tym trudniej jest potem to zmienić, trudniej jest dany temat ruszyć, trudniej się zmobilizować do działania. Zastanawialiście się dlaczego tak trudno czasami coś robić?

Znasz to? Zaczynasz coś, jesteś aktywny pierwsze dwa, trzy tygodnie, może dwa miesiące jak jest naprawdę dobrze, a potem co? Zaczynają się wyjątki... Jutro to zrobię, jak będę miał krótką przerwę to nic się nie stanie, później nadrobię, teraz się źle czuję, teraz nie mam nastroju... I w krótkim czasie, realizowany wcześniej plan, lega w gruzach, a my nawet nie wiemy właściwie kiedy i jak do tego doszło.

Czasami wygląda to tak, jakby mieszkał w nas ktoś inny. My mamy swoje dalekosiężne plany, wspaniałe, ambitne cele, nawet i predyspozycje w danym kierunku, a on mówi 'Halt!'. No po co ci to, przecież lepiej strzelić jedno, dwa piwka, posiedzieć na kanapie i pośmiać się z głupiego programu, powpatrywać się kilka godzin w szklany ekran i żyć złudzeniami że wszystko jest w porządku...

Najlepsze jest to, że rozumiemy całą sytuację. Wiemy doskonale, że bez działań nie będzie przecież efektów. A jednak hamulcowy ma większą siłę i ciągnie nas w dół, ku przeciętności.

Jedyna na to rada, to zastosowanie pewnego starożytnego rytuału. Kiedy czujesz, że nie możesz znaleźć motywacji do działania, kiedy wiesz że mógłbyś, ale nie działasz, wystarczy zastosować to co opiszę poniżej. Rytuał dobrze się też sprawdza w przypadku przeprowadzania go w parach.

Stań wyprostowany i weź kilka głębokich oddechów. Wyobraź sobie swoje cele, miejsca w których chciałbyś się znaleźć i porównaj to do swojej obecnej sytuacji. Teraz przyjmij do wiadomości, że to Ty jesteś za wszystko odpowiedzialny i że MUSISZ zacząć działać. I teraz najważniejsze! Czując te emocje, włóż całą energię w mięśnie nóg i z całej siły kopnij się w tyłek!*

*w przypadku wykonywania rytuału w parach, potrzebna jest nieco mniejsza energia, więc nie kop partnera z całej siły

czwartek, 1 grudnia 2016

Binauralne bity i ich źródło

'Wszystko trzeba robić tak prosto, jak to tylko jest możliwe, ale nie prościej.'

-Albert Einstein


To miał być prosty wpis, z gatunku tych informujących o tym co robię i jakie to ma efekty. Ale nie, temat okazał się być bardziej skomplikowany.

I zdecydowanie bardziej mroczny...

Nagrywanie metodą binauralną powoduje, że odbiorca przede wszystkim jest w stanie precyzyjnie zlokalizować źródło danego dźwięku, ma wrażenie jakby był w innym miejscu. Wystarczy znaleźć znane nagranie z salonu fryzjerskiego, by poczuć na własnej skórze o czym piszę. Ale nagrywanie binauralne jest również wykorzystywane w tworzeniu dźwięków, które mają wpływać na nasze mózgi i powodować określone reakcje, takie jak wyciszenie, relaks, ale też zmniejszenie bólu, wywołanie inspiracji czy też... otwarcie trzeciego oka. 

Od pewnego czasu regularnie słucham bitów, które mają spowodować ten ostatni efekt, ale jak do tej pory nie zanotowałem żadnych zmian. I w zasadzie na tym ta notka powinna się skończyć, ale okazuje się że temat jest zdecydowanie głębszy.

Kojarzycie program MK-Ultra? 

Nie będę się tutaj rozpisywał na ten temat, w internecie można znaleźć wiele informacji o tym projekcie. Informacji, które powodują że czasami człowieka przechodzą dreszcze... Dość powiedzieć, że były to często brutalne, chore eksperymenty na ludziach, podczas których badało się wpływ różnych środków na zachowanie ludzkie. Oczywiście w celu wywoływania odpowiednich reakcji na życzenie.

Między innymi było to osiągane również dzięki atakowaniu uszu ofiar badań odpowiednimi, powtarzającymi się dźwiękami o konkretnych częstotliwościach. Dlatego też śmiem twierdzić, że wszystkie bity binauralne, tony izochroniczne czy inne częstotliwości które mają na nas wpływać (a które spokojnie można znaleźć na youtubie) wywodzą się bezpośrednio z tych często przerażających eksperymentów.

To oczywiście nie pierwszy raz, kiedy informacje przydatne z naukowego punktu widzenia są brane z eksperymentów na ludziach. Właśnie takie źródła ma wiedza na temat zachowania się ciała ludzkiego w ekstremalnych temperaturach, po odcięciu kończyn i tak dalej. 

Czasu nie cofniemy, ale wiedzę już raz zdobytą możemy dobrze spożytkować.